|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
barbra
Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Sob 20:30, 03 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
w ramach poszerzania horyzontów wiedzy o Bachu polecam pytę "Lambarena - Bach to Africa"
po krótce: płyta powstała w hołdzie Albertowi Schweitzerowi, zdobywcy Pokojowej Nagrody Nobla, który poświęcił życie akcji humanitarnej w Gabonie, w mieście Lambarena, w zachodniej Afryce. Był zafascynowany (czy jak sam żartowbiwie mówił: zarażony dziedziczną chorobą) muzyką, uczył gry na organach, dawał recitale zarówno w Europie jak i w Afryce.
Łącząc dwa światy Schweitzera: muzykę Bacha i kulturę afrykańskiej Lambareny, po miesiącach pracy francuskich, argentyńskich i afrykańskich muzyków, powstały niezwykłe aranże.
zainteresowanym służę swoim nagraniem:)
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany: Sob 22:58, 03 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
No tak, kolejna produkcja Huguesa de Courson...
Z dwojga złego Vivaldi po celtycku (płyta "O'Stravaganza") jakoś bardziej mi odpowiadał.
barbra napisał: | Łącząc dwa światy Schweitzera: muzykę Bacha i kulturę afrykańskiej Lambareny... |
Moim zdaniem Courson niczego tu nie łączy, a jedynie od czasu do czasu "gasi afrykański ogień Bachowską wodą". W tym przypadku dwa odrębne światy muzyczne nawet nie mają ochoty wyciągnąć do siebie rąk. Przystroić czarnoskórych w barokowe peruki to nie to samo co uczynić z nich euromulatów
Zamiast potencjalnie interesującej mieszanki genów otrzymujemy mierne wykonawczo Bachowskie opakowanie zupełnie nie przystające do afrykańskiej zawartości (samej w sobie całkiem sympatycznej):
[link widoczny dla zalogowanych]
Każdy sobie rzepkę skrobie
Taki mix zupełnie mnie nie rusza. Pewnie sprawdziłby się jako soundtrack filmu biograficznego o Schweitzerze, ale w wersji pozbawionej obrazu trąci niestety muzycznym kiczem
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Sob 23:03, 03 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Nie 13:19, 04 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Tak przy okazji warto wiedzieć, że mieszanki stylistyczno-kulturowe (jak np. barok+Afryka) nie są wynalazkiem naszych postmodernistycznych czasów i były obecne w muzyce (i nie tylko) począwszy od wieków średnich. Jest to zjawisko całkiem naturalne zwłaszcza w regionach znajdujących się na styku odrębnych kultur.
I tak, w średniowieczu zaowocowało to m.in. wpływami mauretańskimi obecnymi w znanym, liczącym przeszło 400 utworów, zbiorze kantyczek Cantigas de Santa Maria Alfonsa X El Sabio. Jak pamiętamy, był to okres kiedy niemal cały półwysep Iberyjski został podbity przez Arabów, których wyparli dopiero tzw. Los Reyes Católicos, czyli Izabela Kastylijska i Ferdynand Aragoński, odbijając Granadę w pamiętnym skądinąd roku 1492 (całe szczęście, że przy tej okazji nie zburzyli wspaniałej Alhambry ).
Do najciekawszych fuzji stylistycznych doszło właśnie na przełomie renesansu i baroku, wraz z ekspansją Hiszpanów i Portugalczyków na tereny Afryki i Nuevo Mundo. Podboje konkwistadorów oprócz szeregu nieszczęść, brutalności, krwi, przemocy i chorób, przyniosły chyba jedną jedyną pozytywną rzecz - nową odmianę eklektycznej kultury kolonialnej. O tym, jak interesujące owoce wydała mogliście się już trochę przekonać słuchając fragmentów płyty "Missa Mexicana" w wątku:
http://www.chor.fora.pl/recenzje,20/the-harp-consort-missa-mexicana,324.html
Równie inspirujące okazały się wpływy afrykańskie, które doprowadziły do wykształcenia w iberyjskim baroku kilku nowych gatunków tanecznych: cumbees, zarambeques, guacambe, paracumbe, moresca i negrilla.
Posłuchajcie fragmentu jednej z takich cumbées:
[link widoczny dla zalogowanych]
A teraz, anonimowej ensalady (zwróćcie uwagę, jak fajnie w 16 sekundzie wykonawcy przechodzą na naśladowanie afrykanerskiej maniery śpiewu):
[link widoczny dla zalogowanych]
I na koniec - efektownej końcówki bożonarodzeniowej negrilli Mateo Flechy:
[link widoczny dla zalogowanych]
Moim zdaniem, ta barokowo-afrykańska fuzja stylistyczna, do jakiej doszli kompozytorzy sprzed 400 lat, jest o wiele ciekawsza i atrakcyjniejsza brzmieniowo niż sztuczne kolaże i mixy proponowane przez Huguesa de Coursona.
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Nie 14:09, 04 Sty 2009, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kamalaska
Dołączył: 31 Paź 2008
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Olsztyn
|
Wysłany: Nie 14:43, 04 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Co to jest ten Bach i Africa?jakas dysharmonia kijków bambusowych uderzających nawzajem o siebie.straszne. chyba wiecej tego nie włącze.a macie jakies "naturalne" propozycje,nie chce "bananowego" Bacha,bo jeszcze troche,a wyrosnie mu papaja na glowie...
|
|
Powrót do góry |
|
|
jurgens
Administrator
Dołączył: 19 Lis 2006
Posty: 1634
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Ożarów Maz.
|
Wysłany: Pon 11:21, 05 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Michał napisał: | No tak, kolejna produkcja Huguesa de Courson...
[...]
Moim zdaniem Courson niczego tu nie łączy, a jedynie od czasu do czasu "gasi afrykański ogień Bachowską wodą". W tym przypadku dwa odrębne światy muzyczne nawet nie mają ochoty wyciągnąć do siebie rąk. Przystroić czarnoskórych w barokowe peruki to nie to samo co uczynić z nich euromulatów
Zamiast potencjalnie interesującej mieszanki genów otrzymujemy mierne wykonawczo Bachowskie opakowanie zupełnie nie przystające do afrykańskiej zawartości (samej w sobie całkiem sympatycznej):
|
Rzeczywiście zupełnie nie udał się zabieg "połączenia".
|
|
Powrót do góry |
|
|
kamalaska
Dołączył: 31 Paź 2008
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Olsztyn
|
Wysłany: Śro 19:11, 14 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
moim zdaniem ta plyta wystarczylaby,aby Jerycho same sie poddalo.okropienstwo!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
|
|
Powrót do góry |
|
|
barbra
Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 20:56, 15 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
eee nie dramatyzuj czy afrykański folklor w połączeniu z klasyką sie podoba czy nie, to kwestia gustu. zupełnie odrębną kwestią jest to, że muzyka bacha jest na tyle klarowna i przejrzysta, że można ją połączyć z afryką, i nadal jest to ewidentnie bachowskie brzmienie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
kamalaska
Dołączył: 31 Paź 2008
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Olsztyn
|
Wysłany: Pon 9:52, 02 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
kolezanko chyba sie na Bachu nie znasz,to dewastacja jego muzyki.wspolczuje ci,ze tego sluchasz
okropienstwo
|
|
Powrót do góry |
|
|
barbra
Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 22:17, 08 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
eee nie musisz mi współczuć bo nie cierpie z tego powodu a o tym kto sie na czym zna czy nie zna to chyba jednak nie gusta decydują
|
|
Powrót do góry |
|
|
kamalaska
Dołączył: 31 Paź 2008
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Olsztyn
|
Wysłany: Wto 11:44, 10 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
ja na przyklad wolę Koopmana,Gardinera,Harncourta...
czyz nie są lepsi?
|
|
Powrót do góry |
|
|
wirez
Dołączył: 02 Cze 2007
Posty: 644
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 15:19, 10 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Zapewne są. Ale czy to tłumaczy twoje zadęcie?
To wspaniałe, że "znasz się na Bachu". A może jednak zamiast współczuć nam maluczkim - podziel się swoją wiedzą. Jakiś czas temu była np. poważniejsza dyskusja prowadzona pomiędzy Michałem i Manzim i jakoś nie dostrzegłem Twojego nicka...
Merytoryka nie boli.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Manzi
Dołączył: 04 Lis 2008
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: HS
|
Wysłany: Wto 18:15, 10 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
kamalaska napisał: | ja na przyklad wolę Koopmana,Gardinera,Harncourta...
czyz nie są lepsi? |
Koopman?
Przeraźliwie nuuudny. Dla mnie osobiście zużyta guma balonowa. Zdarzają się ciekawsze czy bardziej przemyślane fragmenty. Np. tempa w BWV 198, czy rogi w BWV 205 i 192. Rekonstrukcja BWV 120a interesująca (może dlatego, że innej nie słyszałem), ale rekonstrukcja BWV 190 jest po prostu wstrętna.
Harnoncourt?
Fajny był, kiedy do porównania był tylko Rilling. Czasami wracam do jego kantat, ale głównie wtedy, jak muszę coś sprawdzić, czy porównać. Mimo ówczesnej staranności, dużo rzeczy się nie zgadza. Ale czasami wyłowi się co ciekawego.
Gardiner?
Zawsze mnie bawił. Jego rozwrzeszczana „niemieckość” przebiły chyba tylko nagrania obu Pasji na dvd z Brilliant Classics, gdzie Rogers Covey-Crump przypomina mi pochrząkującego, sepleniącego chomika.
Byłem w tym sezonie na kilku wykonaniach Weihnachtsoratorium w różnych berlińskich kościołach. Nie było tam żadnych fajerwerków w stylu Emm Kirkby. Była za to solidna niemiecka precyzja, a nade wszystko prawdziwy, czysty hochdeutsch, który mi nie rzezał uszu. Nie miało też znaczenia, czy dawne, czy współczesne instrumenty.
To ja już wolę Bach made in Africa.
Przecież wiadomo, że nie można brać tego na poważnie, że mamy tu piękne tarnsformesry.
|
|
Powrót do góry |
|
|
jurgens
Administrator
Dołączył: 19 Lis 2006
Posty: 1634
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Ożarów Maz.
|
Wysłany: Wto 19:36, 10 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
No właśnie. A dlaczego Bach ma być w hochdeutch? A nie w jakimś innym dialekcie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Manzi
Dołączył: 04 Lis 2008
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: HS
|
Wysłany: Wto 21:32, 10 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
jurgens napisał: | No właśnie. A dlaczego Bach ma być w hochdeutch? A nie w jakimś innym dialekcie. |
Ale oczywiście, może być i w polisz!
Kilka razy byłem czymś takim uraczony. Zawsze była kapitalna zabawa.
Niczym w rosyjskim „saj-gegrijuset-liber-judenKONIK”.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Szczypior
Dołączył: 15 Sty 2009
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Muenster/Niemcy
|
Wysłany: Śro 9:15, 11 Lut 2009 Temat postu: Bach i inni |
|
|
Witam serdecznie,
wszystko, co dotyczy Bacha, od razu przyciąga moją uwagę magnetycznie, więc muszę się wypowiedzieć. Tym bardziej, że nadarza się do tego dobra okazja. Od miesiąca śpiewam w chórze, który śpiewa "tylko" Bacha - i to od 35 lat. Chociaż śpiewałem już w innych chórach (gdzie mi się zresztą bardzo podobało), brakowało mi do pełni szczęścia tylko jednego: J.S.Bacha. No więc śpiewam sobie tego Bacha - na początek muszę w tempie ekspresowym sam nauczyć się całej Johannes Pasion, bo większość w chórze śpiewała ją już 12 razy i na przygotowanie potrzebują tylko ok. 4 próby (włącznie z generalną). Do tego dochodzi raz w miesiącu jakaś kantata Bacha. Chór znajduje się przy ewangelickie parafii "Apostelkirche", gdzie pielęgnowana jest tzw. "Kirchenmusik" wg. tradycji "bachowskich".
Byłem więc bardzo ciekawy, czy Bach może się w końcu jednak trochę znudzić. Pytałem ludzi (w chórze jest ok. 70 osób) i wiecie co - nie znalazłem nikogo, kto życzyłby sobie przynajmniej trochę odmiany.
Nie wyobrażam sobie, żeby można tak długo bez znudzenia śpiewać jakiegokolwiek innego kompozytora.
A oprócz tego: uwielbiam śpiewać, ale przy śpiewaniu Bacha dzieje się ze mną coś wyjątkowego, to jakiś zupełnie inny stan, jakiś całkiem nowy wymiar, człowiek traci poczucie czasu, dziwi się i smuci, że próba się już kończy, a potem w domu leży w łóżku i zasypia z głową pełną tej MUZYKI i czuje się jakoś odmieniony.
Opowiedziałem o tym ostatnio Klausowi (naszemu dyrygentowi), a on się uśmiecha i mówi: "wiesz, z ust mi to wyjąłeś, dokładnie tak samo jest ze mną".
Pozdrawiam z Münster
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|