|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
smutek
Administrator
Dołączył: 14 Lut 2006
Posty: 1418
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Włocławek
|
Wysłany: Nie 9:00, 29 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
i przyznam, że jak na tak młodego faceta znakomicie sobie Krystian radzi .. nie ma jak być zaangażowanym w tym co się robi pzdr
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
krystian
Dołączył: 29 Kwi 2007
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Włocławek/Canto
|
Wysłany: Nie 9:26, 29 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
hehe dzięki;)
|
|
Powrót do góry |
|
|
organista18
Dołączył: 07 Maj 2007
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Lębork
|
Wysłany: Pon 14:24, 07 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
U mnie to było tak: siódmy rok juz leci jak jestem organistą, 2 lata temu postanowiłem pójść na studia muzyczne, no i się udało. Był tam do wyboru chór lub Big Band, wybrałem chór i wcale tego nie żałuje. Tylko, że za rok kończe studia i kończy się przygoda z chórem. CHyba założę coś swojego.....
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tusik_Limanowa
Dołączył: 26 Mar 2007
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Malownicze miasteczko w Beskidzie Wyspowym:)
|
Wysłany: Czw 18:23, 10 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Dlatego zacząłem śpiewać w chórze, ponieważ w mojej w Rodzinie od wielu pokoleń są bardzo duże tradycje muzyczne (m.in. mój pradziadek założył orkiestrę dętą "Echo Podhala", a z kolei - jego syn - mój dziadek, założył szkołę muzyczną w Limanowej). Moi Rodzice i mój brat są również po studiach muzycznych. Dlatego, osobiście trochę żałuję, że jako młody chłopak rzuciłem kiedyś szkołę muzyczną, bo czuję się jak "czarna owca" wśród muzyków w moim domu. Lecz na szczęście mogę realizować się muzycznie w naszym kochanym chórze (bo niestety już na żadnym instrumencie raczej nie potrafiłbym zagrać) i bardzo się cieszę, że mogę śpiewać.
|
|
Powrót do góry |
|
|
jadwon
Dołączył: 28 Sty 2007
Posty: 719
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 22:10, 10 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
choc wczesniej zdarzyło mi się uczestniczyc w dziecięcych przedsięwzięciach muzycznych na polu parafialno- szkolnym to w prawdziwym chórze zaczęłam śpiewać w I klasie liceum... Zawsze marzyłam o spiewaniu w chórze bo mój straszy brat był w Poznańskim Chórze Katedralnym i jezdził po swiecie, przywożąc fajne rzeczy... na Rummikuba z Holandii:)
|
|
Powrót do góry |
|
|
Vincent
Dołączył: 08 Maj 2007
Posty: 109
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: poznan
|
Wysłany: Czw 23:52, 10 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Dlaczego zacząłem śpiewać w chórze?
"Kto nie kocha wina, kobiety i śpiewu, Ten całe życie pozostanie głupcem",
jak mówi przysłowie, a większość chórów zapewnia od razu 2/3 ww zestawu
a tak serio, to sam nie wiem co mnie napadło z tym chórem. Jeszcze rok temu zasypiałem przy większości chóralnych utworów, no chyba, że mnie wciskały wykonaniem w fotel.
Ale nie żałuję. Śpiewam i coraz bardziej zaczyna mi się to podobać
|
|
Powrót do góry |
|
|
Raczek
Dołączył: 02 Gru 2006
Posty: 553
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Poznań
|
Wysłany: Pią 7:53, 11 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Cytat: | "Kto nie kocha wina, kobiety i śpiewu, Ten całe życie pozostanie głupcem",
jak mówi przysłowie, a większość chórów zapewnia od razu 2/3 ww zestawu
|
No fakt. Śpiewamy niewiele...
|
|
Powrót do góry |
|
|
jadwon
Dołączył: 28 Sty 2007
Posty: 719
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Sob 11:28, 12 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
natasza.m
Dołączył: 05 Maj 2007
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Qjawy, Opole
|
Wysłany: Śro 20:46, 16 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
a ja przez 12 lat w szkole muzycznej nie spiewalam
wiolonczelisci do orkiestry! za to jak skonczylam szkole, zaczelam spiewac i okazalo sie ze to jest cos co sprawia mi ogromna przyjemnosc
|
|
Powrót do góry |
|
|
anabelle
Dołączył: 28 Maj 2007
Posty: 395
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: UAM, Akademia Muzyczna, Poznań
|
Wysłany: Czw 18:47, 31 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Ja zaczęłam "śpiewać" zaraz po urodzeniu: byłam najgłośniejszym bachorem w szpitalu, na chrzcie, w podstawówce i do dzisiaj mi zostało
A tak serio, to zaczęło się już w podstawówce, potem poszło z górki - wylądowałam w szkole muzycznej. do Vivy trafiłam przez przypadek - w necie znalazłam adres i postanowiłam napisać. I tam teraz jestem, mam nadzieję, że jak najdłużej.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Magda
Dołączył: 29 Maj 2007
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Przemyśl, chór "Magnificat"
|
Wysłany: Pią 22:15, 01 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Odkąd pamiętam, Archidiecezjalny Chór Magnificat zawsze tworzył oprawę muzyczną ważnych świąt np. Bożego Ciała. Pamiętam, że jak miałam kilka lat, przy jednej z takich okazji, usłyszałam chór i jego nazwę. Zapytałam więc taty, który znał łacinę, co oznacza słowo "magnificat". Wtedy tato wytłumaczył mi, że oznacza "uwielbienie" i że to hymn, który w Piśmie Św. wygłasza Maria. Zapamiętałam to sobie. Bardzo mi się ta nazwa spodobała i utkwiła mi w pamięci.
Gdy byłam w II klasie gimnazjum, moja koleżanka, Basia, opowiedziała, że znajoma jej taty śpiewa w tym chórze. Wspomniała mu kiedyś, że przydałyby się nowe głosy i czy on nie zechciałby spróbować. Tato Basi odmówił, ale powiedział o tym swoim dwóm córkom. Baśka i Anka postanowiły namówić jakichś swoich znajomych. Poszłyśmy na przesłuchanie w czwókę, z jeszcze jedną koleżaną, Agnieszką. Wszystkie zostałysmy przyjęte, Baśka i Agnieszka do altów, ja z Anką do sopranów.
Od tego dnia minęło 4 i pół roku i uważam, że był to najlepszy dzień w moim życiu... Najlepsze, co mi się mogło przytrafić
|
|
Powrót do góry |
|
|
daria
Dołączył: 27 Cze 2007
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Poznań
|
Wysłany: Śro 16:35, 27 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
mnie do spiewania zachecil nauczyciel muzyki podczas kolka muzycznego. pokochalm spiewanie. a choru nadal szukam
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kiku
Dołączył: 03 Sie 2007
Posty: 165
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Biecz
|
Wysłany: Wto 15:29, 07 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
No cóż... Podziwiałem nasz amatorski chór odkąd go słyszałem - a szczyt mojego zachwycenia przypadło po wysłuchaniu Pasji w opracowaniu dyrygentki - p. Beaty Bochni. Wtedy zacząłem się zastanawiać, czy się nie zapisać... Brat pukał mi w głowę! jednak pewnej pięknej niedzieli, 6 maja 2007 roku, pewna nieznana mi w ogóle pani podeszła do mnie po mszy i spytała, czy nie chciałbym śpiewać w chórze... Próba była 2 dni potem... "Modlitwa kapłana" z jednej z oper Verdiego (nazwy nie pamiętam;p) to pierwszy "wypróbowany" i mój ulubiony dziś utwór wykonywany przez nasz chór. Zadebiutowałem w 5 dni po próbie... to bardziej tak na rybkę było Ale jeden utworek zaśpiewałem kompletnie Co więcej, wciągnąłem do chóru "śmiejącego" sie wcześniej brata jeszcze wujaszka i mamę namawiam, ale tu już zaczynają się schody Wszystkim niezdecydowanym powiem tyle, że tylko tracą czas na zastanawianie się
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pośrodku Żywota
Dołączył: 20 Kwi 2006
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Podkowa Leśna
|
Wysłany: Wto 21:06, 07 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
Ja szmat czasu żyłem w błogim przekonaniu że śpiewanie to czynność lekka, łatwa i przyjemna. Lubiłem śpiewać. Zwłaszcza przy ognisku i po paru piwach.
I tak sobie od czasu do czasu myślałem: fajnie byłoby pośpiewać w chórze. Myślałem, ale nic nie robiłem.
No i jak już byłem po czterdziestce to zobaczyłem ogłoszenie w Domu Kultury Ochoty w Wa-wie Eko-Oko, że przyjmują do zespołu wokalnego "Los Bilbilicos". Nut nie trzeba znać. Zespół prowadziła Ania Jagielska, o której wiedziałem, że śpiewa piękne stare pieśni hiszpańskie i sefardyjskie. Więc się zgłosiłem.
No i okazało się: że śpiewanie to ani lekka, ani łatwa czynność. Zwłaszcza jeśli ma być przyjemna. Duuuuże rozczarowanie
Ale śpiewanie to ciężka choroba. Nie wyleczyłem się z niej do dziś, a jeszcze zaraziłem kilkanaścioro przyjaciół. Założyliśmy własny chór: "Pośrodku Żywota" w Podkowie Leśnej.
Moja rada dla tych, co "chcieliby, ale się boją": nie zwlekajcie za długo.
|
|
Powrót do góry |
|
|
snufkin
Dołączył: 01 Sie 2007
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Szamotuły/Cantabile
|
Wysłany: Śro 18:07, 08 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
W moim przypadku wszystko zaczęło się bardzo banalnie. W 4 klasie podstawówki dostaliśmy nowego nauczyciela muzyki, który na pierwszych zajęciach zrobił przesłuchanie i wybrał 4 osoby do chóru szkolnego. W tym zespole spędziłam 3 lata. Później poszłam na przesłuchanie do chóru gimnazjalnego, z którego po roku zrezygnowałam (w porywach śpiewaliśmy na dwa głosy, 3/4 osób bez słuchu, zero koncertów). Po dwóch latach przerwy poszłam do LO, gdzie w pierwszym tygodniu nauki mój były nauczyciel muzyki z podstawówki chodził po klasach i wszystkich przesłuchiwał. Kilka osób zostało zaproszonych na dodatkowe przesłuchanie, poszłam i już zostałam. I tak od 5 lat
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|