Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
jurgens
Administrator
Dołączył: 19 Lis 2006
Posty: 1634
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Ożarów Maz.
|
Wysłany: Śro 9:21, 26 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
Choć osobiście nie lubię organów i wydaje mi się, że liturgia wiele by zyskała gdyby organów nie było.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
marianek
Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 504
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Włodawa
|
Wysłany: Śro 10:38, 26 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
jurgens napisał: | Choć osobiście nie lubię organów i wydaje mi się, że liturgia wiele by zyskała gdyby organów nie było. | Lubię czy nie lubię - to sprawa gustu. Natomiast zgadzam się z drugą częścią tej tezy. Świadczy o tym liturgia kościołów wschodnich. Poza tym organy w kościele są od niedawna (z perspektywy historii Kościoła oczywiście).
Cytat: | „… organy pełnią swoją funkcję akompaniowania śpiewowi w kościele niewiele dłużej, niż przez ostatnie sto lat. Wprawdzie znane były i używane w kościele o kilka wieków wcześniej, ale raczej zastępowały chór lub z nim dialogowały. Do akompaniowania śpiewowi całego zgromadzenia wiernych są zwykle zbyt ciężkie, zbyt od ludzi oddalone, nastrojone w systemie sprzyjającym śmiałym harmoniom, ale nie odpowiadającym tradycyjnym systemom strojenia śpiewu jednogłosowego. Do akompaniowania chorałowi gregoriańskiemu, czyli — przypomnę — śpiewowi własnemu Kościoła rzymskokatolickiego, nie nadają się w ogóle.” (Marcin Bornus-Szczyciński) |
|
|
Powrót do góry |
|
|
jurgens
Administrator
Dołączył: 19 Lis 2006
Posty: 1634
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Ożarów Maz.
|
Wysłany: Śro 10:45, 26 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
Moje doświadczenie jest takie, że jak grają organy, to nikt nie śpiewa, albo nawet jak śpiewa to nie słyszy samego siebie. Zaś organiści zamiast pomagać ludziom śpiewać, wyżywają się na organach zagłuszając śpiew.
To już jest kwestia oczywiście umowy z organistą. Niejaki Bach który był zatrudniony na pozycji niejako odpowiadające dzisiejszemu organiście w swoich obowiązkach miał naukę wiernych śpiewu (i to w czterogłosie).
|
|
Powrót do góry |
|
|
marianek
Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 504
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Włodawa
|
Wysłany: Śro 10:56, 26 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
jurgens napisał: | Moje doświadczenie jest takie, że jak grają organy, to nikt nie śpiewa, albo nawet jak śpiewa to nie słyszy samego siebie. Zaś organiści zamiast pomagać ludziom śpiewać, wyżywają się na organach zagłuszając śpiew. | Jeżeli tak jest, to znaczy, że organista nie rozumie swojej roli w liturgii. Eksponuje siebie (bardzo ciężka harmonia, głośne granie) zamiast ukryć się (dosłownie i w przenośni), eksponując Tego, któremu służy jego muzyka.
Nauczanie wiernych śpiewu, niekoniecznie czterogłosowego, od zawsze jest obowiązkiem organisty. Niestety bywają organiści, traktujący swoją pracę dorywczo - niedziele, święta, śluby... Ale to wina tych, którzy ich w ten sposób zatrudniają.
|
|
Powrót do góry |
|
|
jadwon
Dołączył: 28 Sty 2007
Posty: 719
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 15:03, 26 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
Sacrum w kościele.... to co czasem organiści wyrabiają na życzenie " klientów" zwłaszca ślubnych...czasem nie mieści się w głowie. Gabriel's Oboe to naprawdę nic w porównaniu z np. marszem z Gwiezdnych Wojen, Do zakochania jeden krok, albo innych hitów. No i Rubik rzecz jasna...
Z własnego doswiadczenia- ostatnio znajoma poprosiła mnie, żebym znalazła jakiegoś gitarzystę, który wykonałby dwa utwory ... Presleya na ślubie jej syna...
|
|
Powrót do góry |
|
|
jurgens
Administrator
Dołączył: 19 Lis 2006
Posty: 1634
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Ożarów Maz.
|
Wysłany: Śro 15:11, 26 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
Słyszałem też o życzeniach w stylu Requiem Mozarta na ślubie...
|
|
Powrót do góry |
|
|
marianek
Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 504
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Włodawa
|
Wysłany: Śro 15:24, 26 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
jadwon napisał: | Sacrum w kościele.... to co czasem organiści wyrabiają na życzenie " klientów" zwłaszca ślubnych...czasem nie mieści się w głowie. | Święta racja! Ale prawdziwi organiści tego nie robią. Tylko że po takich wyczynach pseudoorganistów ludziom nie mieści się w głowie, kiedy mówię, że takich utworów (to chyba za dużo powiedziane) na ślubie nie wolno grać czy śpiewać.
Przyznam, wymaga to trochę trudu, ale tzw. "klienci ślubni" dają się na ogół przekonać, że muzyka w kościele powinna się różnić od tej na weselu.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kiku
Dołączył: 03 Sie 2007
Posty: 165
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Biecz
|
Wysłany: Śro 18:54, 26 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
Cytat: | ...prawdziwi organiści... |
To zaczyna robić się pojęciem archaicznym... Bez obrazy dla prawdziwych!
Przykładów niepoprawności organistów nie trzeba szukać na ślubach czy też innych uroczystościach okolicznościowych... Myślę, że gorszym jest granie piosenek religijnych zamiast pieśni, co niekiedy jest na porządku dziennym. Ludzie zazwyczaj nie mają nic przeciwko (w niektórych przypadkach) chałturniczym wykonaniom piosenek, zaś nie mają pojęcia o ogromie istnienia normalnych, tradycyjnych i pięknych pieśni. W pewnej parafii miesiącem nie do zniesienia pod względem grania piosenek jest maj. Bo ciężko słuchać "Pozdrawiam Ciebie Matko" itp. jako "pieśń eucharystyczną" czy też na uwielbienie...
|
|
Powrót do góry |
|
|
jadwon
Dołączył: 28 Sty 2007
Posty: 719
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 12:47, 27 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
Niestety... to jest temat rzeka... i wina obopólna...
|
|
Powrót do góry |
|
|
anabelle
Dołączył: 28 Maj 2007
Posty: 395
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: UAM, Akademia Muzyczna, Poznań
|
Wysłany: Pią 17:28, 28 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
Słyszałam o pewnym organiście, który na pasterce grał "Jest taki dzień..."
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kiku
Dołączył: 03 Sie 2007
Posty: 165
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Biecz
|
Wysłany: Pią 21:49, 28 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
anabelle napisał: | Słyszałam o pewnym organiście, który na pasterce grał "Jest taki dzień..." |
Byłem świadkiem równie ciekawego wydarzenia. Utwór "Jest taki dzień..." pewna grupa zwana chórem (!) potraktowała jako kolędę albo pastorałkę (nie wnikam, jak oni to kwalifikowali)... Całe szczęście, że koncert z tym utworem miał miejsce już po mszy. Co było jeszcze? Zaśpiewali życzenia świąteczne (chyba 5 zwrotek) na melodię "Mędrcy świata"... Takie masło maślane, jedno i to samo w kółko... Tylko po co życzenia świąteczne 2 albo więcej tygodni po świętach... Można było zaśpiewać normalną kolędę. Trzeba było mocno ściskać szczękę, żeby nie parsknąć śmiechem...
|
|
Powrót do góry |
|
|
jadwon
Dołączył: 28 Sty 2007
Posty: 719
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 22:15, 28 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
u mnie na Pasterce w tym roku harcerska orkiestra dąta grała Zblizam się w pokorze...bynajmniej nie na komunię a na uwielbienie...
Grała....to tez za dużo powiedziane :/
|
|
Powrót do góry |
|
|
Raczek
Dołączył: 02 Gru 2006
Posty: 553
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Poznań
|
Wysłany: Sob 11:21, 29 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Trzeba było mocno ściskać szczękę, żeby nie parsknąć śmiechem... |
Ty musiałeś... większość słuchaczy w kościele była zapewne zachwycona! Brutalna prawda - wielu uważa, że jeśli chce się funkcjonować i być słuchanym, to trzeba dostosować to co się śpiewa do gustów słuchaczy. Jakiekolwiek by one nie były. Sukces Rubika, nieustające powodzenie do porzygania w kółko śpiewanej "Barki", którą przecież "tak lubił NASZ PAPIEŻ"... przykłady świdczące o poziomie słuchaczy można mnożyć w nieskończoność. Szkoda tylko, że rzadko wykorzystuje się te kilka chwil w trakcie mszy, w których muzyka ma swoje miejsce, na rozwijanie gustów i uwrażliwianie parafian na jej piękno.
|
|
Powrót do góry |
|
|
marianek
Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 504
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Włodawa
|
Wysłany: Sob 11:56, 29 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
Dobry organista, niekoniecznie wirtuoz, nie powinien sprzyjać gustom tzw. publiczności w ogromnej mierze słuchającej radiostacji komercyjnych, a nie np. PR2. W zestawieniu z przyzwoicie brzmiącym chórem może i powinien te gusta kształtować. Jest to całkiem realne.
Przeciętny człowiek może posłuchać muzyki na żywo tylko w kościele. Nawet na weselach leci muzyka z maszyny; "muzyk" popija, a muzyka leci...
Nie wiem, ilu na tym forum jest organistów czy dyrygentów chórów kościelnych, ale apeluję o profesjonalizm w muzyce sakralnej. W kościele wszystko jest profesjonalne: malowidła, obrazy, witraże, ogólnie mówiąc - meble kościelne, szaty i naczynia liturgiczne, nawet posadzki nie robi jakiś murarz tylko najwyższej klasy posadzkarz, a dlaczego akurat muzyka, w tym śpiew chóru i celebransa, miałyby być amatorskie?
Od lat nie śpiewa się u nas w kościele piosenek typu "Barka", czy "Czarna Madonna", nie spełniam też jakichś wymyślnych życzeń co do repertuaru ślubnego, a ludzi w kościele jest coraz więcej, na koncerty naszego, bardzo przecież przeciętnego chóru, przychodzi ok. 500 - 700 osób. Kiedyś nawet na Stuligrosza przychodziło dużo mniej. Brzmi to może jak samochwalstwo, ale taka jest prawda - bez schlebiania gustom.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Grzegorz Miśkiewicz
Dołączył: 14 Lut 2007
Posty: 153
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Sob 12:00, 29 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
A ja lubię czasem takie wyzwania, jak choćby Barka. Można to zrobić właściwie, i żeby za gardło, jak należy, chwytało.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|