Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
jurgens
Administrator
Dołączył: 19 Lis 2006
Posty: 1634
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Ożarów Maz.
|
Wysłany: Pon 20:17, 04 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
Jak to się mówi - trzeba dużo pracy włożyć aby się kultura rozwijała. A na razie to co możemy robić - to jak najwięcej informacji o ciekawych imprezach umieszczać na forum.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
monia
Administrator
Dołączył: 13 Lut 2006
Posty: 829
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Słubice
|
Wysłany: Pon 20:50, 04 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
Muzyka na żywo ma swoje niezaprzeczalne plusy - rzeczywiście wiele daje indywidualna akustyka oraz unikalny klimat pomieszczenia; zupełnie inaczej odbiera się również muzykę gdy na koncert przychodzi się tylko w celu delektowania muzyką i przy okazji nie czyta się gazety czy odkurza półek. Dla mnie ważne w koncercie był również sam fakt wyjścia na koncert - z muzyką nie ma nic wspólnego ale zapewne wpływało to na mój odbiór (emocje robią swoje). Ciekawe jest również oglądanie dyrygenta, solistów, instrumentalistów - tego jak się komunikują, jak reagują na muzykę.
Z drugiej strony koncert na żywo ma ogromną wadę - publiczność. Nie wiem czy jestem przewrażliwiona, czy to może normalne, ale kaszlący jegomość, wiercąca się w dama w szeleszczącej tkaninie, sąsiad wertujący program po raz n-ty i para która bez przerwy wszystko szeptem komentuje potrafią zepsuć mi najlepszy koncert. Nie potrafię nie zwracać na te "hałasy" uwagi. Nagranie daje mi gwarancje, że nie dostanę zawału bo przy pianississimo usłyszę głośny kaszel.
Summa summarum - wolę nagranie choć koncertem nie pogardzę
P.S. @marianek: proponuję słuchać muzyki na słuchawkach - działają w dwie strony - i Tobie nie będą przeszkadzały dźwięki z zewnątrz, a i domownicy nie będą się skarżyli. Dobre wygodne słuchawki nie są takie drogie. Polecam. Metoda sprawdza się w akademiku
Ostatnio zmieniony przez monia dnia Pon 20:53, 04 Lut 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
marianek
Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 504
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Włodawa
|
Wysłany: Pon 21:39, 04 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
monia napisał: | kaszlący jegomość, wiercąca się w dama w szeleszczącej tkaninie, sąsiad wertujący program po raz n-ty i para która bez przerwy wszystko szeptem komentuje potrafią zepsuć mi najlepszy koncert. | Tego typu doświadczenia, nawet zwielokrotnione, miewałem w Teatrze Wiekim. Od jakiegoś czasu tam nie uczęszczam. Po pierwsze - zachwyt muzyką operową minął, po drugie - ta atmosfera, czy może jej brak... Robią to jednak wycieczki - ludzie, którzy są zawiedzeni, że przywieziono ich do opery zamiast na podwieczorek przy mikrofonie albo na "Metro". Bywam od czasu do czasu w Filharmonii Narodowej i na klimat tam panujący nie mogę narzekać. Raz miałem okazję być na koncercie w filharmonii w Londynie (IV Symfonia Brucknera i II Koncert Fortepianowy Rachmaninowa) - było cudownie. Koncerty w kościołach - tam bywa różnie.
Co do słuchawek, naczytałem się kiedyś, że są szkodliwe dla uszu. Nie wiem, czy to prawda, ale używam ich sporadycznie. Poza tym, jakie trzeba mieć słuchawki, by usłyszeć np. strzały armatnie w "1812 Ouvertüre" Czajkowkiego?
Jeżeli się mylę w kwestii słuchawek, proszę o sprostowanie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
jadwon
Dołączył: 28 Sty 2007
Posty: 719
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pon 23:12, 04 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
Podobno ubytki słuchu spowodowanie słuchawkami są nieodwracalne...
Okaże się za 20 lat, kiedy nasze pokolenie zacznioe głuchnąć...
Ja sama przyznam się że słucham dużo, niestety. Ale wolę ogłuchnąć niż wykolić się psychicznie z powodu zasłyszanych w autobusie rozmów...
|
|
Powrót do góry |
|
|
monia
Administrator
Dołączył: 13 Lut 2006
Posty: 829
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Słubice
|
Wysłany: Wto 0:31, 05 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
jadwon napisał: |
Okaże się za 20 lat, kiedy nasze pokolenie zacznioe głuchnąć...
|
Nie wiem czy to będzie tylko wina słuchawek. Obecnie poziom hałasu wokół nas w ogóle jest bardzo wysoki (nie dotyczy terenów wiejskich i parków narodowych). Niedawno ledwo wytrzymałam do końca filmu w dużym kinie - dźwięk był tak głośny, że aż chwilami czułam fizyczny ból :/ Najdziwniejsze w tym wszystkim jest to, że gdy ja się kuliłam przy każdym huku pozostali widzowie nie reagowali na ten hałas nawet mrugnięciem oka. Kiedy indziej na koncercie jazzowym też nie bardzo mogłam cieszyć się muzyką bo była jak dla mnie zwyczajnie za głośno - nie przeszkadzało to moim znajomym wrzeszcząc wymienić uwag na temat koncertu. Słowem - jeśli nasze pokolenie za 20 lat ogłuchnie to nie będzie to tylko wina słuchawek.
|
|
Powrót do góry |
|
|
gibra
Dołączył: 17 Wrz 2007
Posty: 158
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 1:00, 05 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
a ja wole nie rozstawac sie z muzyka i byc gluchy za 20 lat, niz nie sluchac i nie znac tejze muzyki przez cale zycie
a co do tematu - to zawsze koncert. po jednej stronie smakuje inaczej, po drugiej tez. wiem bo wiele juz spiewalem (pewnie jako jeden z wieeeeeeeelu tutaj). ale mialem zaszczyt wykonywac Mesjasza, Requiem Mozarta i wiele innych dziel oratoryjno kantatowych. jendak wrazen z koncertow Gardinera, Concerto Italiano czy Kings Singers nic nie przebije... nawet czynny udzial
|
|
Powrót do góry |
|
|
marianek
Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 504
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Włodawa
|
Wysłany: Wto 8:47, 05 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
Oczywiście nic nie zastąpi koncertu na żywo. Muzycy też wolą grać w obecności słuchaczy, a nie mikrofonów.
Dla melomanów nie wystarczy jednak udział w koncertach, choćby mogli sobie pozwolić na taki luksus - np. raz na tydzień. Dlatego nie ma alternatywy: koncert czy płyta. I jedno, i drugie z wyraźną preferencją na to pierwsze.
Osobiście wolę słuchać płyt nagranych na koncertach niż studyjnych. Może jakościowo są gorsze ale za to bliższe prawdy. Słuchając koncertu fortepianowego nagranego przez Zimermana, staram się nie myśleć o tym, że składa się on z kilkunastu posklejanych kawałków. Niemożliwe jest bowiem bezbłędne nagranie całego utworu za jednym podejściem.
Co do słuchawek, powodują one innego typu uszkodzenie niż nadmiar decybeli; szczególnie słuchawki tzw. douszne.
I jeszcze jedno: nie warto ryzykować utraty słuchu po 20 latach. Zapewniam, a wiem coś na ten temat, że za 20 a nawet więcej lat będziecie chcieli słuchać muzyki, może nawet bardziej niż dziś.
|
|
Powrót do góry |
|
|
jurgens
Administrator
Dołączył: 19 Lis 2006
Posty: 1634
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Ożarów Maz.
|
Wysłany: Wto 9:55, 05 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
Marianek - w 100% się z Tobą zgadzam: i koncert jest konieczny i bez płyt nie da się wytrzymać.
|
|
Powrót do góry |
|
|
jadwon
Dołączył: 28 Sty 2007
Posty: 719
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 12:33, 05 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
gibra napisał: | ale mialem zaszczyt wykonywac Mesjasza, Requiem Mozarta i wiele innych dziel oratoryjno kantatowych. jendak wrazen z koncertow Gardinera, Concerto Italiano czy Kings Singers nic nie przebije... nawet czynny udzial |
taaaaaaaaaaaaa
Na koncercie muzyka żyje ( zwłaszcza w takich wykonaniach) a nagranie to taki.... respirator...
|
|
Powrót do góry |
|
|
|